Profiteroles, czyli prawie nasze Polskie ptysie z ciasta
parzonego. Najczęściej nadziewane są bitą śmietaną z dodatkami lub kremem budyniowym
i polane sosem czekoladowym ze śmietanką, który wcześniej aromatyzuje się
gotując wraz z przyprawami takimi jak laska wanilii, skórka cytrusową, a nawet
chili. Są chrupiące i strasznie uzależniające.
Wspaniałe połączenie malin i pistacji z białą czekoladą tworzy deser najwyższej
klasy. Niezwykle kremowy i delikatny krem czekoladowy, kwaśniejsze maliny i
chrupiące pistacje – Wasze kubki smakowe to pokochają. Ptysie nie są zbyt słodkie, a powyższe składniki w
porównaniu do tradycyjnej wersji mają lepsze wartości odżywcze. Tak – lubimy
się usprawiedliwiać;)
Pistacje należą do orzechów, które zawierają najwięcej błonnika, zawierają
witaminy B, potas i naturalne tłuszcze, które wspomagają nasze serc. Maliny
natomiast są wyjątkowo nisko kaloryczne, zawierają błonnik, który obniża nasz
cholesterol, są wspaniałym źródłem witaminy C i zawierają antyoksydanty, które
kontrolują niektóre bakterie i grzyby w organizmie.
Mimo długiego wstępu ciasto parzone jest proste i szybkie w
przygotowaniu. Kiedy już raz się odważycie, nie będziecie mieć z nim żadnych
problemów i będziecie mogli go używać do wielu deserów.
Wyciskanie ciasta wcale nie jest trudne. Rękaw cukierniczy trzymamy blisko
papieru do pieczenia i lekko naciskamy tworząc pożądany rozmiar ptysi. Formujemy je tworząc regularne kształty, gdyż
ostre końce będą się łatwo przypalać. Gdy zauważymy takowe po wciśnięciu
wystarczy wgnieść palcem.
Jeśli uznacie, że krem jest zbyt rzadki dodajcie więcej ubitej śmietany lub
nadziejmy nim ptysie, które umieścimy w zamrażarce do utwardzenia. Możemy też
dodać odrobinę żelatyny.
Po wyjęciu ptysi z piekarnika szybko przy pomocy noża czy
szpikulca przebijamy dno, aby para wydostała się na zewnątrz. Pochodzi ona z użytej wody oraz jaj. Niektóre
przepisy mówią, by użyć mleka zamiast części wody, jednak z doświadczenia wiem,
że powoduje to mniejsze rośnięcie ciasta. Kiedy ciasto znajduje się w
piekarniku para woda podgrzewa je od środka, tworząc słynne, lekkie i jasne
ciasto parzone i delikatnej teksturze. Zostawiając ją po wyjęciu z piekarnika w
środku, zmieni się ona z powrotem w wodę i spowoduje, że nasze ptysie będą
namoknięte.
Składniki
Ciasto parzone:
50 g niesolonego masła
75 g mąki pszennej, przesianej
125 ml wody
2 średnie jajka
¼ łyżeczki ekstraktu waniliowego
szczypta soli
Krem:
150 g świeżych malin
3 łyżki cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny
½ łyżeczki skórki z cytryny
200 ml śmietany kremówki
Polewa:
100 g białej czekolady, posiekanej
75 ml śmietany kremówki
łyżka masła
50 g pistacji, pokruszonych
Piekarnik nagrzewamy do 200*C.
Blachę z piekarnika wykładamy papierem do pieczenia.
Wodę wraz z solą i masłem podgrzewamy doprowadzając do wrzenia.
Kiedy zacznie się gotować wyłączamy gaz i dodajemy na raz przesianą mąkę. Natychmiast
energicznie mieszając drewnianą łyżką łączymy składniki i formujemy ciasto,
które zacznie się zupełnie sklejać. Odstawiamy do ostygnięcia na 5 minut.
Po przestudzeniu wbijamy pojedynczo jajka lekko ucierając mikserem lub
drewnianą łyżką i dodajemy ekstrakt, aż powstanie gęsta masa z połyskiem. Początkowo
masa może wyglądać na ścinającą się, lecz nie przestajemy ucierać, aż całość
idealnie się połączy.
Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego I formujemy na blasze kulki
wielkości 3-4 cm.
Pieczemy około 20-25 minut, aż uzyskają złoto brązowy kolor.
Zaraz po wyjęciu z piekarnika przekłuwamy ich dno i wkładamy z powrotem do
piekarnika na 5 minut, by dokładnie wysuszyły się w środku.
Ptysie odstawiamy do zupełnego ostygnięcia na kratkę.
Krem:
Maliny, sok i skórkę z cytryny oraz cukier zgniatamy na puree.
Kremówkę ubijamy na sztywną masę i delikatnie, stopniowo dodajemy puree
z malin. Mieszamy ostrożnie, aby w masie zostało powietrze.
Krem wkładamy do rękawa cukierniczego i nadziewamy nim zupełnie wystudzone
ptysie do pełna.
Polewa:
Kremówkę wraz z masłem podgrzewamy na malutkim ogniu, aż doprowadzimy ją do
wrzenia. Czekoladę umieszczamy w odpornej na wysokie temperatury misce i
wlewamy do niej kremówkę. Odstawiamy na 5 minut, po czym mieszamy przy pomocy
łyżki, aż czekolada zupełnie się rozpuści.
Ptysie zanurzamy lub polewamy przyrządzoną polewą I posypujemy
pokruszonymi pistacjami.
Jeśli polewa stanie się zbyt gęsta podgrzewamy ja kilkanaście sekund w
mikrofali, uważając by nie spalić białej czekolady.
Wyglądają ślicznie! Pistacje to strzał w 10 ;)
OdpowiedzUsuńNiestety z naszymi cenami pistacji nie poszalejemy z nimi bardzo, ale są świetne ;)
UsuńAle fantastyczny deser! Musi rozpływać się w ustach :)
OdpowiedzUsuńMmm, uwielbiam ptysie. Ten zestaw smakowy brzmi wyjątkowo kusząco :)
OdpowiedzUsuń